Najważniejszym wydarzeniem jesiennego sezonu towarzyskiego w Hotelu Wersal*** była pamiątkowa, choć spóźniona o rok stypa z okazji 30-lecia odejścia do chwalebnej historii klasy E naszego Zakładu Edukacyjnego im. Oswalda Balzera. Pod względem bezpośredniości kontaktu, spontaniczności przebiegu itp. impreza zostawiła daleko w tyle dopiero co zakończone w Wersalu*** zaślubiny dancerki Cichopek z kawalerem Hakielem, bo wiadomo, że stypalna radość przejścia w wyższy, dorosły stan istnienia jest niewątpliwie bardziej perspektywiczna, niż oddawanie się w niewolnictwo drugiemu człowiekowi.
11 października w trzygwiazdkowym przybytku stawiła się prawie cała klasa. Zabrakło tylko paru uczniów, które bądź zaplanowały sobie wcześniej inne obowiązki (w tym jedna ślub, niestety własny), wyemigrowały do lepszych krajów, bądź jak, niestety, w dwóch przypadkach, kibicowały nam z zaświatów. Zaproszenie w formie gustownej klepsydry zakładało również obecność tzw. partnerów życiowych, aby zgromadzony lud mógł poznać, kto się z kim męczy, co jednak spotkało się z ograniczonym odzewem. Widocznie albo nie jest to męka, albo zwyczajnie nie było z kim zostawić psa.
Mecenasem wyjątkowej uroczystości został jedyny patentowy milioner naszej klasy -Adam Bachleda-Curuś, który - trzeba mu to oddać - zastawił się, ale postawił. Konsumpcja godna była weselnego stołu ze szczególnym uwzględnieniem napojów wyskokowych, które czarodziejsko podsycały wielogłosową i wielowątkową dyskusję.
Damy zawzięcie licytowały się wzajemnie zdjęciami nierzadko dorosłego przychówku, panowie zaś walczyli na dykteryjki, docinki, anegdoty i tzw. jajcarskie wspominki szkolne.
Niżej podpisany wścibskim okiem odebrał dziwne wrażenie, że po tych 30 latach męska część zebrania znacznie zyskała na przystojności, zaś panie na urodzie, która wreszcie skłaniała do spóźnionych oświadczyn, podczas gdy w licealnej ławce - tylko do okazania domowego wypracowania celem tzw. zerżnięcia.
Zaplanowany na północ finisz mityngu pękł pod naciskiem uroku chwili, bo po odprawieniu restauracyjnego personelu toastowanie trwało w najlepsze. Autor tych słów wraz z grupą tzw. porządnych uczestników odprawił się o wpół do trzeciej, ale kilkuosobowy aktyw bohatersko biesiadował do świtu z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
Konkluzją tego poświęcenia była sugestia gospodarza, aby jubileuszowe lekcje powtarzać w odstępie rocznym. Co niechaj mu się spełni.
Andrzej Głowaczewski
- Prezes Komitetu Organizacyjnego
Dyplom dla naszego kolegi Adama Bachledy - Curusia, za przygotowanie spotkania